Recenzja prostownicy Philips EssentialCare

Od jakiegoś czasu testuję prostownicę marki Philips, model EssentialCare (HP8321/00). Dzisiaj nadszedł czas, abym podzieliła się z Wami moją opinią.

Zacznę od tego, że moje włosy są bardzo wymagające, ponieważ są cienkie, rzadkie i puszące się (TUTAJ więcej o pielęgnacji moich włosów), a dodatkowo są podatne na kręcenie się i falowanie.


Niedawno postanowiłam wyposażyć się w prostownicę. Wybór padł na urządzenie marki Philips, wersję EssentialCare z ceramiczno-turmalinowymi, 100 mm płytkami. Nagrzewa się do 210 stopni w niecałe 60 sekund. Ogromnym plusem jest także długi kabel i obrotowe połączenie przewodu sieciowego. Dodatkowo możecie ją kupić w bardzo atrakcyjnej cenie - około 80 zł.


Tak jak już wspomniałam, niestety borykam się z falowaniem włosów, a bardzo chciałabym mieć proste ;), dlatego najczęściej rano od razu sięgam po prostownicę. Gdy na dworze sprzyja pogoda, to efekt prostych włosów utrzymuje się nawet cały dzień. Jednak, gdy jest choć trochę wilgotno, od razu, automatycznie robią mi się loki, wtedy już wiem, że przed wyjściem, muszę je popryskać lakierem do włosów.


Przez to, że mam bardzo cienkie włosy, przede wszystkim zwróciłam uwagę na to, że mimo regularnego użytkowania, włosy się nie niszczą. Oczywiście zawsze wcześniej pryskam je specjalną mgiełką, która chroni przed działaniem wysokiej temperatury. Czasami jednak, gdy za długo prostuję, robią się lekko oklapnięte u nasady.


Miłego dnia!

3 komentarze:

  1. Mam prostownicę ale rzadko jej używam, ale kusi mnie szczotka prostująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja za to mam wlosy proste jak druty, zawsze zazdrościłam dziewczyną które mają piękne loki! Ja mam lokówkę z Remington, i jestem mega zadowolona, polecam tą firmę:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2018 Testacja | blog testerski , Blogger